Najnowsze wpisy


sty 25 2009 kapolkio
Komentarze: 0

Napisała Ewa Stadtmuller

Dokładnie 13 maja 1917 roku, zdarzyło się coś, co na zawsze odmieniło losy nie tylko trójki fatimskich pastuszków, ale także... całego świata.Był piękny, ciepły dzień. Łucja, Franciszek i Hiacynta wybrali się na pastwisko o nazwie «Cova da Iria». Było ono położone dość daleko, więc dotarli tam dopiero koło południa. Właśnie mieli zjeść skromny posiłek, gdy ujrzeli coś niezwykłego. „Niewiasta obleczona w słońce” — to określenie najlepiej pasowało do Pięknej Pani, która stała przed nimi. – Zapytała nas, czy chcemy ofiarować się Bogu jako zadośćuczynienie za grzechy, którymi jest obrażany — wspomina Łucja. — Powiedzieliśmy, że chcemy, a wtedy Ona rozłożyła dłonie, z których rozchodziły się promienie. Powiedziała, że będziemy bardzo dużo cierpieć, ale łaska Boża będzie nas umacniać. Obiecaliśmy przychodzić na to miejsce każdego trzynastego dnia miesiąca. Trzeba się modlićDzieci wiele razy spotkały się z Piękną Panią. Maryja mówiła im o grzesznikach, którzy są skazani na potępienie tylko dlatego, że nikt się za nich nie modlił. Pewnego dnia pokazała im piekło. To było coś przerażającego. Hiacynta omal nie umarła ze strachu. Od tej chwili wciąż myślała o biednych grzesznikach. Gotowa była przyjąć każde cierpienie, każdą ofiarę, byle tylko im pomóc. Nie straszne jej były umartwienia. Jadła bardzo mało, a swój post ofiarowywała za tych, którzy jedli bez opamiętania; chodziła na Mszę Świętą także w dzień powszedni w intencji tych, którzy zapominali o niej nawet w niedzielę; modliła się najpiękniej, jak potrafiła, za tych, którzy nie modlili się wcale. Wciąż powtarzała słowa, których nauczyła ją sama Matka Boża: „O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba i dopomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia”. Pewnego dnia Maryja powiedziała dzieciom o wielkim nieszczęściu wiszącym nad światem: „Jeżeli nic się nie zmieni, za pontyfikatu Piusa XI nastanie kolejna wojna, jeszcze okrutniejsza od poprzedniej. Proszę, módlcie się o pokój!” Czy małe serca pastuszków, choćby najbardziej oddane Bogu, mogą odmienić losy świata? Pani poprosiła o nabożeństwo do swego Niepokalanego Serca. To tak, jakby wskazywała drogę ratunku.
Czas próby dla dzieci rozpoczął się czas trudny, ale pełen łaski. Skończyło się odmawianie Różańca po łebkach. Franek, Hiacynta i Łucja nie tylko dużo się modlili, ale i pokutowali. Często w największe upały odmawiali sobie picia, rezygnowali z łakoci, a południowy posiłek oddawali uboższym od siebie. Nosili szorstkie sznury, boleśnie ocierające skórę. Hiacynta czasem nie mogła powstrzymać łez, a mimo to nie rezygnowała z umartwień. Gdy ktoś wyrażał się przy niej wulgarnie albo czynił coś złego, upominała go. – Nie rób tak! — błagała. — To obraża Pana Boga. Chyba nie chcesz trafić do piekła?! Ma się rozumieć nie przysparzało jej to sympatii otoczenia. Franek nie upominał nikogo; najwyżej opuszczał towarzystwo i pogrążał się w modlitwie wynagradzającej. Biedną Łucję drogo kosztowało ciągłe powtarzanie, że naprawdę widzieli Matkę Bożą. Jej mama, przekonana, że dziewczynka zmyśla, starała się skłonić ją do odwołania «kłamstw» wszystkimi dostępnymi środkami, nie wyłączając kija od szczotki. Mimo nalegań ani Łucja, ani Franciszek, ani Hiacynta nie wyparli się tego, co mówili o objawieniach. Gdy nie mogli już wytrzymać tego, że ciągle zadawano im te same pytania, po prostu uciekali przed natrętami i chowali się pod łóżkiem, w beczce — gdzie tylko się dało. Trwanie «na posterunku» traktowali jako kolejną ofiarę, szczególnie gdy wypytującymi były osoby duchowne... Dużo chętniej rozmawiali z prostymi ludźmi, którzy mówili im o swoich potrzebach. Coraz częściej zdarzało się, że któreś z tej trójki wymodliło czyjeś uzdrowienie czy nawrócenie. Z miesiąca na miesiąc na miejsce objawień napływały coraz większe tłumy./ ... /Cud słońca13 października — podczas ostatniego spotkania Matki Bożej z trójką dzieci — Maryja nagrodziła wierność swoich małych posłańców w sposób zupełnie niezwykły. W miejscu objawień stał się cud. Słońce nagle przestało razić. Zalśniło wszystkimi kolorami tęczy i zaczęło «tańczyć», wznosząc się i opadając jak gdyby w rytmie nieziemskiej muzyki. To zjawisko obserwowało kilkadziesiąt tysięcy osób. Tak ogromna rzesza nie mogła śnić albo doznawać halucynacji. Prosto do nieba Piękna Pani zapowiedziała Franciszkowi i Hiacyncie, że ich życie na ziemi nie będzie długie — i tak też się stało. Oboje zarazili się grypą hiszpanką, która u Hiacynty wywołała ropne zapalenie opłucnej. Obydwoje bardzo cierpieli, ale dzielnie znosili dolegliwości, ofiarowując je Panu Bogu. Franek chciał w ten sposób pocieszyć Pana Jezusa, a Hiacynta — ratować grzeszników. Teraz nie mogli już uciec przed naporem ludzi. Jedni przychodzili po to, by z nimi porozmawiać; inni, aby o coś zapytać. Byli i tacy, którzy chcieli po prostu posiedzieć w ich obecności; twierdzili bowiem, że to dodaje im sił i pomaga odzyskać spokój. Franek nie mógł już doczekać się chwili, gdy pójdzie do nieba. Ostatniego wieczoru wyspowiadał się i przyjął Komunię Świętą. Obiecał dziewczynkom, że będzie się za nie modlił. Odszedł cicho i spokojnie, tak jak żył. Hiacynta umarła dziesięć miesięcy później. Najdotkliwsze były dla niej pobyty w szpitalach. Leżała tam sama z dala od rodziców i ukochanej Łucji. Zgodziła się na tę samotność, by uratować jeszcze więcej dusz. Z niebywałą cierpliwością znosiła bolesne zabiegi i samotność. Jedyną pociechą były dla niej odwiedziny Matki Bożej, która pewnej zimowej nocy zabrała ją prosto do nieba. Małe, wierne służki wypełniły wszystko, co im polecono.13 maja 2000 roku Jan Paweł II dokonał ich beatyfikacji. W uroczystości beatyfikacyjnej Hiacynty i Franciszka uczestniczyła ostatnia z trójki fatimskich pastuszków — Łucja, która przyjechała do Fatimy z klasztoru karmelitańskiego w Coimbrze. Matka Boża zapowiedziała Łucji, że pozostanie ona na ziemi jeszcze jakiś czas. Łucja zmarła, mając 98 lat. Widać wiele lat było trzeba, aby zobaczyć, jak wypełniają się kolejne fatimskie tajemnice.13 lutego 2005 roku siostra Łucja dołączyła do Hiacynty i Franciszka, wyprzedzając o niecałe dwa miesiące w drodze do nieba Jana Pawła II, który realizował żądania Pięknej Pani z Fatimy.

Opowiadanie to fragmenty książki „Pastuszkowi

nadrealnyobta : :